
„Jak stać się rakietą” to historia Katarzyny Linard o jej walce z chłoniakiem Hodgkina.
Co w książce?
„Jak stać się rakietą” Kasia opisuje swoje zmagania z chorobą, od
początku, kiedy usłyszała diagnozę. O osobach, które pomagały i o tych,
które odsunęła na bok. O oswajaniu leków i śmierci. O trudnych
momentach.
O wielkiej cierpliwości jej męża, który jak miała na coś
ochotę z całych sił przygotowywał posiłek, mimo, że później Kasia nie
mogła go przełknąć (nie, dlatego że był niedobry! tylko tak działała na
nią choroba i leczenie).
Książka zawiera również cenne wskazówki dla osób z otoczenia pacjenta. Jednym z takich rad jest to, że dopóki chory może coś robić to niech robi, nie wyręczajmy go, pozwól mu mu na odrobinę normalności czy codzienności.
Nie zabrakło też informacji dla chorujących, wskazówki o co warto zadbać, o wyrzucaniu swoich uczuć na papier, na pozwolenie sobie na różne uczucia. Ale też żeby nie zapomnieć o marzeniach i wierzyć.
I poradnik dla „cioć dobra rada!” czyli wszystkie te zdania, hasła, które wszystkim cisną się do ust. Ale nie mówmy je chorym, Kasia dokładnie tłumaczy dlaczego. Nie mówmy „Dasz radę!”, „Walcz, masz dla kogo żyć” czy „To tylko włosy, odrosną!.”
Moja opinia
Miałam jakieś obawy przed przeczytaniem książki bo to jednak trudny temat. Bardzo byłam miło zaskoczona, wieje od książki mnóstwo optymizmu. Dodatkowo książka napisana jest lekko i naprawdę przyjemnie się ją czyta.
Ma bardzo dużo wskazówek, dla samych chorych ale również ich rodzin czy znajomych, przyjaciół. Myślę, że takiej książki brakowało na polskim rynku wydawniczym.